PLACEBO - dziś sławny zespół, kiedyś obrzucany błotem przez dziennikarzy, wytykany palcem za inność brzemienia i wyglądu. Gdyby nie zrządzenie losu i zbieg nieprzewidzianych wypadków być może PLACEBO nigdy by niepowstało, i nie odniosło tak wielkiego sukcesu.Wszystko zaczęło się gdy Mr. BRIAN MOLKO został posłany do amerykańskiej szkoły w Luksemburgu, do której uczęszczał także znany i lubiany w otoczeniu Mr. STEFAN OLSDTAL- szkolny sportowiec, koszykarz.. Obaj należeli do dwóch różnych światów Pan Molko był outsiderem, któremu zależało tylko na aktorstwie, OLSDTAL koszykarzem. Znali się tylko z widzenia.Gdy skończyli szkołę ich drogi się rozeszły, BRIAN przeprowadził się do Londynu, gdzie miał studiować aktorstwo, o STEFANIE głos zaginął. Pewnego poranka obaj niespodziewanie spotkali się na stacji metra South Kensington. O godzinie 9:30 (była to pora o której Pan BRIAN rzadko wstawał) odbywała się wystawa pewnego fińskiego artysty, uznawanego za ekscentrycznego ( co zapewne zwróciło uwagę artystów). Obaj byli przekonani, że ten zbieg okoliczności wróży coś specjalnego, niezwykłego. BRIAN MOLKO zaprosił STEFANA na swój wieczorny występ. OLSDTAL jeszcze tego samego dnia zobaczył BRIANA grającego na gitarze. Obaj chcieli stworzyć coś nowego, całkiem innego, połączyli więc swoje siły i talenty i powstała dwuosobowa kapela o nazwie ASHTRAY HEART. Z początku grali tylko do automatu perkusyjnego. Byli zadowoleni z siebie, ale czegoś im brakowało - perkusisty.BRIAN dzięki swojej przyjaciółce z młodzieńczych lat zapoznał się ze STEVEM HEWITTEM - świetnym perkusistą bardzo znanej i lubianej grupy nie tylko przez Pana BRIANA, jaką była kapela BREED. Współpraca układała się im wspaniale, nagrali pierwsze demo i chcieli więcej. Niestety STEVE ze względu na dawne zobowiązania nie mógł dołączyć do grupy i kontynuować współpracę. Wtedy do akcji wkrocył STEFAN. Skontaktował się ze swoim znajomym ze Szwecji, z którym również studiował muzykę w Anglii - ROBERTEM SULTZBERGIEM.( Jednak nie na długo, po pewnym czasie do zespołu wrócił STEVE) .Początek kariery PLACEBO był bardzo tajemniczy i tu także los i szczęście sprawiło, że ich muzyka wyszła na światło dzienne. Wszystko zaczęło się zanim nagrali pierwszego longplaya. Do dzisiaj nikt nie wie jakim sposobem demo PLACEBO dostało się w ręce jednego z największych promotorów DAVIDA BOWIE. Pierwsze utwory jakie skomponował BRIAN MOLKO tak bardzo mu się spodobały, że postanowił wypromować PLACEBO na gwiazdę. Ich wspólna współpraca zaczęła się od tego, że BOWIE zaproponował im otwarcie koncertu z okazji swoich 50 urodzin, jaki miał zamiar urządzić w nowojorskiej Madison Square Garden. Koncert odbył się 35 stycznia 1995 roku, wtedy to właśnie PLACEBO po raz pierwszy wystąpiło przed dużą publicznością. Zespół otwierając ten koncert supportowali takie gwiazdy jak SONIC YOUTH, FOOFIGHTERS, THE CURE. Jednak publiczność nie odebrała PLACEBO jako wstępniak, zaakceptowała ich i świetnie się bawiła przy ich muzyce. Kolejną pomocną ręką jaką podał im DAVID BOWIE była prośba aby znów rozgrzali publiczność, tym razem w Ameryce na trzech koncertach BOWIEGO. Od tej chwili o PLACEBO zaczynało być głośno, zainteresowała się nimi prasa brytyjska. Kolejnym etapem w karierze tego fenomenalnego zespołu było nagranie w niezależnej wytwórni FIERCE PANDA LABEL singla, który został wydany pod tajemniczą nazwą BRUISE PRISTINE. Jednakże dopiero rok, a dokładnie 51 tygodni po koncertach z BOWIEM wytwórnia HUT RECORDINGS zaproponowała podpisanie kontraktu. PLACEBO oczywiście zgodziło się na podpisanie kontraktu, który podpieczętowany był odziałem VIRGIN, co na język polski tłumacząc z kontekstu można wywnioskować, że był to debiut. Później było już "z górki", pierwsza płyta wydana 17 lipca 1996, zatytułowana po prostu "PLACEBO", single "COME HOME", i czwarty z kolei "NANCY BOY" uznany za wielki sukces PLACEBO gdyż dotarł na czwarte miejsce na top liście przebojów. Kolejnym sukcesem grupy był występ w TOP OF THE POPS, gdzie PLACEBO w podsumowaniu zostali uznani wraz z KULA SHAKER za największą nadzieję brytyjskiego rocka. Kolejnym etapem, który również zaważył nieco na przyszłości był film VELVET GOLDMINE o epoce glamrocka, którego reżyserem był TODD HAYNES, którego fanem był BRIAN. MOLKO - niespełniony aktor zapragnął zagrać przynajmniej jakąś drobną rólkę w tym filmie. BRIAN walczył o rolę - w jego usiłowaniach poparł go producent filmu MICHAEL STIPE. Cała ta akcja zakończyła się tym, że BRIAN dostał rolę MALKOLMA- lidera glamrockowego zespołu o nazwie FLAMING CREATURES, ale to nie było wszystko do zagrania w filmie załapali się również towarzysze BRIANA, którzy zagrali w filmie współmuzyków zespołu. Czyli można powiedzieć, że do filmu najęta została cała grupa, która na taśmie produkcji utrwaliła piosenkę 20th CENTURY BOY znanego zespołu T-REX ( piosenka znalazła się także na soundtracku filmu).PLACEBO byli uznawani za zespół jednego sezonu, którego cechy przejawiały się charakterystycznym schematem: koncerty, single, longplay i koniec. Z PLACEBO było inaczej, udowodnili, że nie są takim zespołem nagrywając drugą płytę o dźwięcznym tytule "WITHOUT YOU I'M NOTHING" . Longplay został wydany 12 października 1998 roku, a jej producentem był STEVE OSBORNE. Muzyka PLacebo została również zapisana na wielu singlach, które stały się przebojami nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w innych krajach Europy: PURE MORNING, EVERY YOU EVERY ME, WITHOUT YOU I'M NOTHING ( na tym ostatnim singlu dużą niespodzianką było wykonanie tytułowej piosenki BRIANA w duecie z BOWIEM ). Jednakże największe zaskoczenie zrobił singiel promujący kolejną, trzecią płytę PLACEBO. Singiel o nazwie TASTE IN MEN różnił się nieco od stylu reprezentowanego przez PLACEBO na poprzednich krążkach, jednak trzecia płyta zespołu, zatytułowana "BLACK MARKET MUSIC" zachowała charakterystyczne brzmienie, klimat i przejrzystość. Na płycie tej znalazły się takie hity jak SPECIAL K, PASSIVE AGRESSIVE, SLAVE TO THE WAGE, jednak moją uwagę wzbudził utwór HEAMOGLOBIN, którego brzmienie tak mnie wzruszyło, że kawałek ten słuchałem nonstop godzinami, wsłuchując się w niepowtarzalny głos BRIANA i brzmienie gitar i perkusji.